No, i przyszła jesień. Czas zimna, chlapy, burości i straconego czasu dla rowerzystów.
Dla wielu z nas sezon się zakończył aż do nadejścia wiosny. Przesiadamy się zatem na trenażery, zaczynamy treningi na siłowniach, spinning (o tym w niedalekiej przyszłości). Owszem, znajdzie się kilku zapaleńców, którzy wyciągają z szafy odpowiednią odzież i kontynuują sezon. Jednakże niezaprzeczalnym jest, że nasze bajki dzielnie nam służyły przez ostatnie miesiące, zniosły wiele kilometrów, ciężkich podjazdów i kiepskiej pogody. Nadszedł więc czas, żeby im się za to odwdzięczyć. Zafundować im odrobinę miłości, odnowy mechanicznej, swoistego SPA. Posezonowy serwis to coś, co im się zwyczajnie należy, zwłaszcza, jeżeli chcemy, aby przyszły sezon był równie udany i przebiegał w takiej samej harmonii i współpracy z “bajkiem” jak poprzedni.
Generalnie to, w jaki sposób zadbamy o swoją drugą połówkę (nie, nie chodzi tu o męża/żonę, dziewczynę/chłopaka), zależy od naszych umiejętności technicznych, znajomości budowy roweru, dostępnego miejsca i ,co chyba najważniejsze, zasobności portfela. Chociaż zdążyliśmy się już z kolegą przekonać, że w całej tej historii koszt serwisowania jest jednym z najtańszych elementów całego nakładu finansowego. Bo niezależnie od tego, czy zrobimy serwis w specjalistycznym serwisie, czy wykonamy go sami ,części, które niestety się zużyły, w jednym i drugim przypadku musimy zakupić i wymienić. Jeżeli chodzi o koszty, to chcąc samemu wykonać serwis, musimy zaopatrzyć się dodatkowo w szereg narzędzi, które nie należą do tanich. Jeżeli posiadamy odpowiednią wiedzę to oczywiście warto w nie zainwestować. Jeżeli jednak nie czujemy się na siłach, a przy tym chcemy dokonać modernizacji, lepiej zostawić swoją miłość pod czujnym okiem specjalistów i dostarczyć rower w odpowiednie miejsce.
Co powinniśmy wykonać w takim posezonowym serwisie? W zasadzie wszystko, najlepiej rozłożyć bajka na czynniki pierwsze, wszystko wyczyścić, nasmarować, zużyte elementy wymienić i poskładać z powrotem w jedną funkcjonalną całość. Wg Nas powinno to być wg listy:
– mycie roweru (kurz, błoto, smar)
– regulacja przerzutek
– regulacja hamulców
– centrowanie kół
– konserwacja-czyszczenie/smarowanie piast
– konserwacja-czyszczenie/smarowanie sterów kierownicy
– konserwacja-czyszczenie/smarowanie suportu
– kontrola ciśnienia w oponach
– czyszczenie/smarowanie goleni amortyzatora
– czyszczenie napędu (kaseta, korba, łańcuch)
– smarowanie łańcucha
– kontrola połączeń śrubowych
– kontrola linek/pancerzy przerzutkowych i hamulcowych
– kontrola wyposażenia dodatkowego (oświetlenie, licznik itp.)
Sporo pracy. Serwis w tej chwili wycenia takie SPA na 349zł. Dużo? Według nas nie, biorąc pod uwagę fachową opiekę, odrestaurowanie bajka, użycie odpowiednich narzędzi i poskręcanie wszystkiego w należyty sposób (śruby, smary, momenty dokręcenia). Oczywiście, do tego należy doliczyć koszt ewentualnych części jak np. łańcuch, kaseta czy klocki hamulcowe. Ale to nas czeka zarówno, gdy skorzystamy z serwisu, czy dokonamy regeneracji we własnym zakresie. W e-Kolarski w okresie listopad-luty zawsze traficie na promocję usług serwisowych – pochwalimy się nią w kolejnych wpisach.
Na jakie elementy należy głównie zwrócić uwagę po sezonie? Generalnie na wszystkie. Łańcuch – czy nie jest naciągnięty – można to zrobić odpowiednim przyrządem, jeśli oczywiście takowy posiadacie, lub w serwisie. Kaseta – czy nie jest już ścięta. To samo tyczy się blatów korbowodu. Jeżeli będziemy odpowiednio dbać o łańcuch i regularnie go wymieniać – wg e-Kolarski co ok. 2-2,5 tyś. km – kaseta powinna posłużyć nam długo, a korbowód jeszcze dłużej. Nie można zaniedbywać kwestii łańcucha, gdyż od niego wszystko się zaczyna. Kolejnym ważnym elementem wpływającym na nasze bezpieczeństwo są klocki hamulcowe. Należy je zdemontować i ocenić ich grubość. Dobór klocków jest równie istotny, co ich stan. Najtańsze i najmniej trwałe są klocki żywiczne , znacznie lepsze są półmetaliczne i metaliczne. Według serwisu dobór klocków zależny jest od charakterystyki naszej jazdy i przede wszystkim terenu, w jakim jeździmy. Metaliczne doskonale się sprawdzą w terenie górzystym, gdzie jest dużo podjazdów i zjazdów. Klocki te do najlepszej pracy wymagają dogrzania, a w terenie płaskim jest to niezwykle trudne. Tutaj najlepiej sprawdzą się klocki półmetaliczne. Jeżeli korzystamy podczas jazdy z amortyzatora, bardzo ważny jest jego przegląd, czyszczenie, sprawdzenie części składowych oraz oleju, jeżeli tam występuje. Szczególną uwagę chłopaki zwracali na uszczelkę przeciwkurzową. Jest to czarna, okrągła uszczelka wykonana z gumy. Znajduje się między górnym a dolnym goleniem. Powinna być przesmarowana specjalnym gęstym smarem, tzw. military grease. Właśnie jego gęstość powoduje, że długo pozostaje on pod uszczelką ułatwiając poślizg, izolując od wody i brudu ślizgi amortyzatora. W lepszych amortyzatorach dodatkowo stosuje się uszczelkę gąbkową nasączoną olejem. Z czasem w sposób naturalny olej ten wysycha, co może doprowadzić do jej zniszczenia i przedostania się zanieczyszczeń do wnętrza amortyzatora. Powinno się ją podczas przeglądu nasączyć olejem, a w razie potrzeby wymienić. Zabiegi smarowania czy wymiany uszczelek nie są zabiegami drogimi. Zwłaszcza, jeżeli zestawić to z późniejszym kosztem wymiany amorka. Jak potrafi wyglądać dwuletni amortyzator nieodpowiednio serwisowany przedstawia zdjęcie poniżej.